Jeszcze do niedawna na rynku można było znaleźć kotły wyposażone w ruszt awaryjny. Obecnie jednak rozwiązanie to jest wręcz zabronione przez regulacje związane z jakością nowych urządzeń. W teorii produkt ten miał umożliwić korzystanie z ogrzewania w sposób tradycyjny w sytuacji, gdy zabraknie prądu. Zachęcał jednak do użytkowania sprzętu niezgodnie z przeznaczeniem.
Ciekawy wynalazek
Ruszt awaryjny występował pod różną postacią. Część producentów oferowała rozwiązania wmontowane na stałe, będące jakby przedłużeniem zamontowanego w urządzeniu wymiennika ciepła. W wielu przypadkach był to jednak dodatkowy, dokładany element ceramiczny lub żeliwny. Możliwość korzystania z kotła w sytuacji awaryjnej sprawiła, że szybciej zyskiwały one zwolenników.
Ruszt awaryjny własnej konstrukcji
W teorii element ten można stworzyć samemu. Próby zamontowania czegokolwiek we wnętrzu kotła polegają zwykle jednak na trwałej ingerencji w jego konstrukcję. A to niesie ze sobą wiele przykrych konsekwencji. Komora spalania jest zoptymalizowana w taki sposób, by spełniała wymagania jakościowe – np. klasy 5 lub Ecodesign. Dołożenie dodatkowego elementu spowoduje zaburzenie przepływu powietrza i spalin. Urządzenie może stracić na efektywności i zwiększyć emisję zanieczyszczeń. Osobnym aspektem jest utrata gwarancji z powodu ingerencji w konstrukcję.
Więcej informacji na ten temat znaleźć można w artykule na blogu Kotły Klasy 5 – Ruszt awaryjny. Ten w teorii dobry pomysł, w praktyce okazał się zachętą do nieprawidłowego korzystania z kotła.